WPROWADZENIE



Powstanie i rozwój słownikarstwa na ziemiach polskich wpisuje się w ciąg rozwojowy słownikarstwa wywodzącego się ze słowników łacińskich, które swoje źródło miały w leksykografii greckiej. W Grecji bowiem słownikarstwo osiągnęło wysoki poziom. Jako jedną z przyczyn jego powstania wymienia się popularność wśród Greków poematów Homera Iliady i Odysei. Gdy poematy te w VI w. p.n.e. utrwalono na piśmie (wcześniej znane były z tradycji ustnej), okazało się, że duża część ich słownictwa była przestarzała a tym samym niezrozumiała. Od ich lektury rozpoczynało się jednak kształcenie młodzieży, konieczne się zatem stało objaśnianie niezrozumiałych (niejasnych) wyrazów. Czyniono to albo na marginesach tekstu, albo między jego rządkami. Innym sposobem było wypisywanie tych wyrazów wraz ze stosownymi objaśnieniami osobno, tworząc w ten sposób zaczątki słowników.

Również duże zainteresowanie słownikami wykazywali Rzymianie. Potrzebne im były one jako pomoc w zrozumieniu czytanej z zainteresowaniem literatury greckiej. Drugi powód to ułatwienie w czytaniu własnych starszych tekstów. Niestety, do naszych czasów nie zachowały się żadne z tych antycznych słowników, z wyjątkiem fragmentów i wiadomości o nich.

Słowniki w wiekach średnich były początkowo łacińsko-łacińskie, o częściowo encyklopedycznym i zdecydowanie kompilacyjnym charakterze. Objaśniano w nich za pomocą łaciny głównie trudniejsze łacińskie wyrazy, które pochodziły m. in. z dzieł poetów starożytnych, a później także z Biblii oraz z pism ojców Kościoła itd. Podawano w nich wiadomości z zakresu ortografii, etymologii, retoryki, składni, przyrody czy medycyny. Powstawały zatem ogromne kompendia wiedzy.

Średniowieczne wokabularze łacińskie mają swój początek i źródła w pracach „glosografów” rzymskich. Wywodziły się ze zbiorów starożytnych glos łacińskich do greckich słowników objaśniających teksty literackie.

Praca glosatorów polegała na wybieraniu z danego tekstu (naukowego czy z innych powodów wartościowego i ważnego) wyrazu przestarzałego, i stąd mniej znanego, czy też niejasnego (np. z powodu użycia go w metaforze poetyckiej, zapożyczenia z innego języka) i objaśnieniu go za pomocą wyrazów synonimicznych czy opisowo. Powstawały w ten sposób glosariusze do danego tekstu. Niejednokrotnie były to zbiory wyrazów z objaśnieniami z zakresu różnych dyscyplin, np. teologii, filozofii, prawa, medycyny czy przyrody. Innego rodzaju glosariusze stawiały sobie za cel wzbogacenie zasobu leksykalnego. Na szczególną uwagę zasługuje słownictwo z zakresu retoryki, gramatyki, etymologii i prozodii.

Za opracowanie szczególnie ważne dla rozwoju zachodniego słownikarstwa uważa się powstałe w Hiszpanii w 1. poł. VII w. monumentalne dzieło Izydora z Sewilli Etymologiarum libri viginti sive originum. Jest ono summą ówczesnej wiedzy teologicznej i świeckiej. Zawarta została w nim wiedza, począwszy od dziedzin nauki wchodzących w skład tzw. artes liberales (sztuk wyzwolonych), czyli m. in. gramatyki, retoryki, arytmetyki, muzyki, aż po informacje całkiem praktyczne, dotyczące domu i sprzętów domowych. Układ dzieła był tematyczny

Stało się ono podstawą znakomitego kompendium z połowy VIII w. Liber grandis glossarum Ansileuba, które stanowiło, obok Etymologiarum..., podstawowe źródło powstających w średniowieczu glosariuszy.

Początkowo zbiory glos nie stanowiły zwartej całości. Osobno przepisywano słownictwo mów cycerońskich czy wybranych ważnych poetów starożytnych, tzw. materiał scholii, które zawierały przede wszystkim cytaty z poetów rzymskich (np. Metamorfoz Owidiusza czy Eneidy Wergilego) i dawały objaśnienia do nich, a osobno słownictwo traktatów gramatycznych. Odrębną całość tworzyły glosariusze specjalne: prawnicze, medyczno-botaniczne, teologiczne itd. Miały one służyć studiującym określone dziedziny wiedzy udostępnieniu im niezbędnego do nauki materiału, gdyż dotarcie do potrzebnych im źródeł nie zawsze było możliwe, a wysoka cena „pisanej” księgi też tego nie ułatwiała.

Wymienione dzieła, obszerne i drogie, były dostępne tylko nielicznym. Skoro jednak były niezbędne do nauki, trzeba było zadbać o uprzystępnienie ich pragnącym się uczyć. Liber glossarum zaczęto skracać, tworzono wyciągi, autorzy łączyli fragmenty starszych prac, usuwając inne; powstawały dzieła o kompilacyjnym charakterze, które przeznaczone były głównie dla uczniów i studentów.

Z poł. XI w. pochodzi dzieło oparte na obu tych źródłach, (tj. Etymologiarum libri viginti sive originum Izydora i Liber glossarum Ansileuba), mianowicie Elementarium doctrinae erudimentum Papiasza z Pawii, które zyskało miano pierwszego słownika sensu stricto, z hasłami ułożonymi w porządku alfabetycznym według pierwszych trzech liter wyrazu. Także było źródłem dla kolejnych twórców.

W poł. XII w. powstał glosariusz Osberna z Glocester Panormia. Z końca XII w. pochodzi zaś ogromne i cenione dzieło, również o charakterze kompilacyjnym, Derivationes, znane też jako Summa Pisani, Hugucia z Pizy. O wartości tego dzieła i przydatności może świadczyć i to, że został do niego sporządzony indeks omawianych wyrazów, dołączony do niektórych rękopisów, w tym do dwóch paryskich, aby ułatwić znalezienie potrzebnych wyrazów czy opisów (wypowiedzi), zestawiając materiał w porządku alfabetycznym.

W 1286 r. Johannes de Balbis spisał Summę, czyli Catholicon. Dzieło to stanowiło popularny w Europie rodzaj rękopiśmiennego podręcznika, w którym wiadomości były ujęte w pięciu częściach, tj. De orthographia, De accentu, De etymologia et diasyntastica (sic!) vel diasynthetica, De figuris, De prosodia. Ostatnia część zawiera słownik. Catholicon stanowiło popularny w Europie rodzaj encyklopedycznego podręcznika. Powodzenie dzieła Jana de Balbis było ogromne. Z powodu jednak swoich rozmiarów, z czym wiązał się wysoki koszt, było ono dostępne tylko ludziom czy instytucjom zamożnym. Aby umożliwić korzystanie z tego kompendium wiedzy szerszemu gronu, zaczęto go również przerabiać i skracać, stało się jedną z podstaw kompilacji. Wykorzystywano w tym celu głównie jego część zawierającą słownik.

W końcu XIV w. powstał w Niemczech Vocabularius breviloquus (a. brevilogus). Czerpał z wielkich średniowiecznych słowników i objaśniał trudne i rzadkie wyrazy, ujęte w trzech częściach: 1. rzeczowniki i przymiotniki; 2. czasowniki; 3. nieodmienne części mowy (indeclinabilia) – w każdej z nich zastosowany był alfabetyczny układ haseł. W słowniku tym pojawiają się glosy niemieckie. Drukiem ukazał się ten wokabularz w 1460 r. w Bazylei.

Innym opracowaniem kompilacyjnym powstałym nad górnym Dunajem i Renem był Vocabularius Ex quo (od pierwszych słów przedmowy: Ex quo vocabularii varii et autentici etc.). Wśród dzieł, z których korzystał, był m.in. Catholicon. Ale we wstępie do tego wokabularza wymienieni są ponadto twórcy innych średniowiecznych słowników, jak Papiasz, Hugucio, Brito. Pojawia się w nim także Brevilog. Zasób słownictwa Vocabularius Ex quo nie ogranicza się jednak do wyrazów trudnych i rzadkich, jak to było w wypadku Brevilogu. Jest ono powszechne, a układ słownika jest alfabetyczny.

Nowością, jaka w tych łacińskich kompilacjach uderza, jest wprowadzenie do objaśnień języków narodowych, niepełne jeszcze i niekonsekwentne, ale świadczące o wzroście kulturalnego znaczenia języków wernakularnych. W kompilacjach tych znajdujemy glosy z języków narodowych, np. niemieckiego, francuskiego, czeskiego.

Rozmaite opracowania o charakterze leksykograficzno-encyklopedycznym trafiały również do Polski. Wśród nich był zarówno Brevilogus, jak i Vocabularius Ex quo. Tu w celu udostępnienia zawartej w nich wiedzy uczącym się po polsku opatrywano przepisywane słowniki polskimi glosami.

W tradycji polskich badań historycznojęzykowych pojawiają się nazwy słowników łacińskich: rozariusze, granariusze, brevilogi i inne wokabularze. Właśnie takie glosowane słowniki łacińskie stanowią materiał badań podjętych w ramach projektu.